A wiec, oto moje pierwsze opowiadanie. Mialo byc ktotkie, ale jestem zmuszona podzielic je na dwie lub trzy czesci.
Mam nadzieje ze sie podoba. Komus...
Przepraszam za bledy i brak polskich znakow. ;)
***
Rozdzial 1.
Rozdzial 1.
Nie cierpie randek! – krzyknelam w poduszke, lezac na
stercie ciuchow, ktore wlasnie wyrzucilam z szafy. Nie mialam w sumie nic
przeciwko samym randkom, ale zawsze mialam problem z wybraniem odpowiedniego
stroju.
Po okolo 20 minutach bezcelowego lezenia, spojrzalam na
zegarek. ZA 25 CZWARTA! Niemozliwe, pomyslalam biegnac do kuchni, zeby
sprawdzic godzine na innym zegarku.
Mialam 25 min na wyszykowanie sie na randke z chlopakiem
moich marzen. W sumie nie bylo to nasze pierwsze spotkanie, wiec nie czulam, ze
musze sie ubierac jakos specjalnie elegancko. Spotykalismy sie wczesniej, ale
tylko jako przyjaciele. Nigdy nie bylismy tylko we dwoje. Tym razem mialo byc
inaczej. Nasz pierwszy wspolny, romantyczny obiad.
Szybko wciagnelam na siebie bialy top, czarny blazer, rurki
i moje ulubione Convers’y. Grunt to czuc sie komfortowo. Na ukladanie wlosow
nie mialam zbyt duzo czasu, wiec rozpuscilam je tylko i spryskalam lekko
lakierem.
Do restauracji dojechalam o 15.56. Wbieglam do lokalu niczym rozpedzona antylopa, probujac
ukryc to, ze bylam mega zsapana. Przebieglam moze 10m, ale moja kondycja nie
nalezala do najlepszych.
Balam sie. Strach paralizowal mnie. Mialam ochote odwocic
sie i wyjsc, rownie szybko jak weszlam. Moze jeszcze nie jest za pozno?
- Hej! Darcy! – Fuck! Zauwazyl mnie! Za pozno! Odworcilam
sie spokojnie i wtedy zobaczylam go: Harry’ego Stylesa. Wygladal swietnie, jak
zawsze… Przy nim czulam sie taka… zwykla.
Mial na sobie bezowa bluzke z rekawami podwinietymi. Do tego
te jego czarne, obcisle rurki i biale trampki. Boze. Co on mial za nogi! Lepsze
od nie jednej modelki! W ogole to on taki byl idealny, jak z Photoshopa!
Ocknelam sie. Chyba stalam tak dosyc dlugo analizujac jego
wyglad, bo wstal i wlasnie szedl w moja strone. Dostalam kolejnego ataku
paniki.
- Wszystko w porzadku? Cos Ci jest? – zapytal zmartwiony.
Pieknie, pierwsze 3 minuty randki, a ja juz sie wyglupilam.
- Nie! To znaczy tak… Wszystko okej. Zamyslilam sie tylko. –
usmiechnelam sie nerwowo.
- Slicznie wygladasz. – usmiechnal sie szeroko – Chodzmy do
stolika.
Zanim zdazylam odpowiedziec lub chociaz podziekowac za
komplement czulam jak zlapal moja reke i ciagnal mnie za soba. Na szczescie
restauracja swiecila pustkami i nikt nie zauwazyl, jak czerwona bylam na
twarzy.
Harry odsunal moje krzeslo, poczekal az usiade, wtedy sam
zajal miejsce naprzeciwko mnie. Co za gentelmen…
- Wiec, na co masz ochote? – zapytal przerzucajac kolejne
kartki w menu. Nadal bylam zdenerwowana i probowalam to ukryc. Dobijal mnie
fakt, ze on jest calkiem spokojny. No, ale co w tym dziwnego? To on byl
gwiazda, za ktora szalaly tysiace dziewczyn na calym swiecie.
- Wezme salatke grecka. – proste i smaczne, pomyslalam. Nie
moglam oderwac wzroku od jego idealnej twarzy. Byl taki zafascynowany i
zamyslony. Harry spojrzal na mnie, zauwazajac, ze na niego patrzylam.
- Cooo? – zapytal tym swoim lekko zachrypnietym glosem,
ktory byl jak balsam uszu.
- Nic, po prostu bardzo dobrze wygladasz w tej bluzce. – to
byla prawda. Na dodatek jego tatuaze lekko przez nia przeswitywaly. To byl
widok… Usmiechnelam sie lekko, teraz ogarnal mnie spokoj.
- Tak uwazasz? Dziekuje. Nie wiedzialem co na siebie zalo…
- Cos podac dla panstwa? – kelnerka przerwala mu. Skad ona
sie tu wziala tak nagle? Moglabym przysiac, ze 2 sek temu nie bylo jej nawet w
poblizu. Widzialam jak pozerala Harry’ego wzrokiem. Doslownie nie odrywala od
niego oczu. Harry dalej studiowal meny i nie patrzac na nia, zlozyl zamowienie,
po czym skierowal swoj wzrok na mnie. Kelnerka byla lekko zwiedziona tym, ze
nie zwrocil na nia uwagi i ostentacyjnie odwrocila sie i odeszla. Zielonooki
nadal patrzyl na mnie.
- O czym myslisz? Wygladasz na bardzo zamyslona. – loczek
zapytal z troska w glosie.
- Zastanawialam sie… Dlaczego… Zaprosiles… - zalowalam, ze
zaczelam zadawac to pytanie. Chcialam szybko wymyslec jakies inne, ale Harry
przerwal mi.
- Dlaczego zaprosilem cie na obiad. To znaczy randke? –
dokonczyl za mnie. Czulam jak moja twarz zalewa sie rumiencem. Skinelam lekko
glowa, nie moglam wydusic z siebie slowa, po tym jak usiawdomilam sobie, jak
glupie bylo moje pytanie.
- No wiesz… Pomyslalem, ze moze powinnismy byc czyms wiecej,
niz tylko… znajomymi.
- Czyms wiecej? – zapytalam z lekkim nie dowierzaniem w
glosie. W mojej glowie zebralo sie 1000 mysli. Harry Styles chce byc czyms
wiecej, niz tylko przyjaciolmi!
***
Akcja rozwinie sie w nastepnym rozdziale.
Prosze o komentarze, moga byc negatywne. Krytyka ponoc jest przydatna.
Wow ! to jest zarąbiste jestem ciekawa co się dalej wydarzy :) Pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńPisaj , pisaj , bo nieźle ci to idzie :) apraszam do mnie http://cosmeticslifedreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie pisz dalej dodałam do obserwowanych ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie...
www.tresujswojegopsa.blogspot.com
To opowiadanie to moje marzenie <333 czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)) Bardzo mnie zaciekawiło twoje opowiadanie ;))
OdpowiedzUsuń